Back to school! Czyli gdzie siadać w szkole?

Ta historia, którą zaraz opowiem, jest jedną z tych, którymi zawsze dzielę się na początku warsztatów lub szkoleń. Jest dla mnie szczególnie istotna w kontekście powrotu do szkoły.

Kiedy zaczynasz coś nowego, w co naprawdę chcesz się zaangażować, szybko znajdujesz sobie wzory do naśladowania – Idoli – choć ja nazywam ich „Gladiatorami”. Obserwujesz ich, śledzisz ich kariery, trochę ich naśladujesz, a trochę inspirujesz się ich działaniami. Rezonujesz z nimi i myślisz sobie: „Kiedyś będę taki jak oni…”

Nie inaczej jest, gdy wchodzisz na ścieżkę przedsiębiorczości. Praktycznie od razu jesteś zainspirowany postaciami z gazet, artykułów czy błyskiem wystąpień publicznych. Chcesz podejmować decyzje tak jak oni, rozwijać swój projekt ich śladami. Szukasz inspiracji. Myślę, że każdy z nas miał moment, kiedy czytał biografie wielkich twórców z wypiekami na twarzy.

Tak samo było ze mną. Po powrocie z Londynu, kiedy miałem 24 lata i zacząłem pracę nad swoim pierwszym projektem, bardzo interesowało mnie, jak do swoich sukcesów doszli najwięksi biznesmeni w Polsce. Chciałem ich poznać, porozmawiać z nimi – co, jak możecie sobie wyobrazić, nie jest najłatwiejsze, zwłaszcza gdy znajdujesz się na początku swojej drogi.

Kiedy nie możesz czegoś zrobić w sposób standardowy, musisz być kreatywny. Kreatywność nie zna granic i często balansuje na krawędzi, ale otwiera wiele drzwi.

Na szczęście, zawsze mogłem liczyć na mojego tatę, Andrzej Sikora , który dzięki swojemu doświadczeniu zawodowemu był już dobrze znany w wyższych kręgach. Kiedy nie mógł iść na jakąś galę czy jubileusz, przekazywał mi swoje zaproszenia – a uwierzcie mi, to działało jak bilet do fabryki Willy’ego Wonki.

Tak było też na jednej z Gal Ludzi Biznesu zorganizowanej na Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie miałem okazję spotkać i wymienić kilka zdań z Panem Janem Kulczykiem.

Sytuacja wyglądała tak: po wejściu do szatni, kiedy oddałem płaszcz, zobaczyłem, że wchodzi Profesor Kulczyk.

Tutaj psychologowie mogliby się pochylić nad pełną analizą ciągu przyczynowo skutkowego odnoszącego się do wewnętrznej walki w myślach o to czy podejść czy nie podejść, przez którą wszyscy przechodzimy odpowiadając sobie na pytanie “czy wypada”?

Otóż z doświadczenia powiem Wam, że odpowiedź jest nieustająco ta sama:

Zawsze wypada!
*Po prostu zrób tak żeby zawsze wypadało!

Bez dalszego zastanawiania się, podszedłem i powiedziałem: – Dzień dobry, nazywam się Janek Sikora. Rozpoczynam swoją przygodę z biznesem i chciałbym zamienić z Panem kilka słów. Pan Jan uśmiechnął się i powiedział, że to dobrze, że ja jestem Janek bo on jest Janem, więc nie będzie nam się mylić – po czym zaproponował, żebyśmy poszli schodami na górę do sali.

Podczas wejścia opowiedziałem mu o swoich planach i projektach, zaznaczając, że nie szukam inwestora, ale chciałem porozmawiać. Gdy weszliśmy na górę, podziękowałem za rozmowę i powiedziałem: – To było bardzo miłe, dziękuję za poświęcony mi czas. Usiądę sobie tutaj z tyłu, na końcu co by nie przeszkadzać. Pan Jan spojrzał na mnie i powiedział:

Jan Kulczyk: – Jasiu?! Ależ Jasiu! Najgorsze, co może ci się w życiu przydarzyć, to że usadzą cię na końcu. Chodź, idziemy do pierwszego rzędu!

I tak oto spędziłem kolejną godzinę siedząc w pierwszym rzędzie, obok Jana Kulczyka i innych przedsiębiorców z pierwszych stron gazet.

A ja od tamtej pory, gdy ktoś mnie przedstawia przed wejściem na scenę mówiąc: „Jan…” to grzecznie komentuję, że jestem Janek bo Jan to był Pan Kulczyk.

I teraz kilka wniosków, czego nas uczy ta sytuacja?

1. Nie bój się podchodzić do ludzi, szukaj okazji i tematu do rozmowy.

2. Small Talk jest siłą, która otwiera wiele drzwi, spróbuj.

3. Najważniejsze! Zawsze siadaj w pierwszym rzędzie!

JS

P.s O tym, jak udało mi się dostać na spotkanie z Panem Jakubasem lub Solorzem, opowiem Wam innym razem.

Podobne wpisy